W piątek 25 marca 2023 r. odbyło się kolejne, już czwarte, spotkanie dla kobiet o charakterze warsztatowym. Tym razem tematem było szydełkowanie.

Swoimi spostrzeżeniami podzieliła się jedna z uczestniczek:

Wielki Post, jeśli otwierasz się choć trochę na Pana Boga zawsze cię przetrzepie. Mniej lub więcej. I dobrze. Wszak tylko ogałacani możemy przybliżać się do naszego Pana. Jednak i w Wielkim Poście dobry Pan daje czasem wytchnienie. I wtedy jest to jak muśnięcie słońcem po zmarzniętym policzku. Bo człowiek zakręcony, zalatany i nawet jeśli coś tam próbujący współpracować z łaską bożą, to wciąż uparcie skupiony na sobie, musi czasem przyjąć zaproszenie na szydełkowanie… Nawet jeśli każda tego rodzaju czynność prowadzi człowieka do nerwicy. Jak się jednak okazuje, warto czasem zaryzykować i zwyczajnie zaufać siostrzanej intuicji. A może tylko wystarczyło spojrzeć dalej, niż na czubek własnego nosa i powiedzieć sobie, że nie musisz mieć talentów do robótek ręcznych? Tak, czy inaczej w Uroczystość Zwiastowania Pańskiego zostałam wyciągnięta na szydełkowanie! 

Szydełkowanie brzmi ambiwalentnie. Bo z jednej strony potrzebujesz tylko szydełka i pewnie czegoś w rodzaju nitki czy włóczki. Jednak jest to praca twórcza, która ma znacznie więcej możliwości niż zwykłe szydło, które wychodzi z worka. Ten przepiękny proces wyrobu nici, sznurka, szeroko pojętej dzianiny za pomocą małego patyczka z haczykiem okazuje się być przygodą, która jak dobra książka może zaprowadzić cię w najgłębsze meandry wyobraźni. 

Dom Eugenii i Mateusza pachniał miłością. Lubię być u kogoś pierwszy raz. Patrzę wtedy na rodzinę z domem. Choć wiesz, że istotą domu są ludzie, a nie najpiękniejsza na świecie niebieska kuchnia, bo centrum tworzy kaplica na piętrze. A może to wszystko po prostu jest całością? Wchodzisz na chwilę do czyjegoś życia i wdychasz mały rodzinny chaos, który zawsze działa wbrew naturze chaosu. 

Babskie spotkania często przepełnione są tragikomiczną goryczą plotki i narzekań. Och ileż to jest już niewybrednych dowcipów o spotkaniach przyjaciółeczek na ploteczkach. I rzeczywiście często tak jest, że przez spotkania w damskim gronie płynie jak lawa obmowa, przelewają się narzekania, lawirujące jeszcze tylko dookoła dziecięcych kup. Jest to stereotyp, czasem jednak krzywdzący. Bo gdy spotykają się w sobotnie popołudnie niewiasty, które pogaduchy zaczynają od modlitwy Koronką do Miłosierdzia Bożego, to rzecz jasna jest w nich na tyle spokoju i wewnętrznej radości, że nie mają już potrzeby na dowartościowywanie się plotką czy nieustannym: ja to mam najgorzej. Sama nie wiem czemu to tu chcę podkreślić. Bo czy tematy rozmowy mają wpływ na szydełkowanie? Może mój wcale nie wrodzony, a nabyty wstręt do obgadywania zwrócił na to uwagę. Że tak można. Że my kobiety mamy w sobie znacznie dużo więcej piękna i wrażliwości, i potrafimy rozmawiać o rzeczach ważnych i tych mniej poważnych, nie robiąc przy tym zepsutego bigosu plotkowania i narzekania. Jednym słowem pomiędzy przekładaniem oczek w pętelki, mniej lub bardziej ścisłe, czas płynął niespiesznie w rozmowach zwyczajnych o życiu, na poznawaniu siebie i nieustannym zachwycie nad codziennością. 

Chciałabym przejść teraz do szydełkowania. Agata – profesor szydełka zaopatrzyła nas w pokaźne ilości ślicznych sznurków. Cierpliwość i oddanie z jakim obdarzyła każdą z nas są przykładem po prostu miłości do bliźniego! Takiej pięknej, jak koronkowa serwetka u babci! Na początku szło nieco opornie, choć Eugenia od początku była zachwycona, Kasia szła jak burza, Olga po prostu szydełkowała po swojemu, Natalia z Jankiem na ramieniu również dawała radę! A ja? O dziwo! Choć zupełnie nie miałam oczekiwań, wręcz pogrzebałam swoją szydełkową podkładkę zanim wzięłam sznurek do ręki, to coś mi wyszło. I zapewne to zasługa Nauczycielki, i atmosfery. Ok., zrobiłam najmniejszą, może trochę koślawą. Liczenie oczek bardzo się myli, zwłaszcza jak się tyle gada! Ale moja szydełkowa podkładka powstawała powoli, ale radośnie. Chłonęłam to spotkanie jak wiosnę. Podkładka i ja również! Czułam się jak wietrzona pościel w tym pierwszym wiosennym dniu, kiedy otwiera się wszystkie okna, aby wpuścić słońce. Jak poduszka przytulona do parapetu czuje wiosenny wietrzyk, rozwijające się forsycje i pierwsze pąki magnolii! 

Nie wiem czy będę jeszcze szydełkować, ale wiem, że szydełkowanie w Bramkach w Zwiastowanie Pańskie to było coś więcej niż tylko muśnięcie słońcem po zmarzniętym policzku! Chwała Panu! Dziękuję dziewczyny!

ES